Kwietniowe propozycje filmowe

Odkurzam zapomniany ostatnio dział filmowy. Na początek ukłon Briana De Palmy dla Alfreda Hitchcocka oraz jedna z najlepszych ekranizacji Kinga.

raising cainRaising Cain / Mój Brat Cain (1992). Film Braina De Palmy opowiada historię doktora Cartera Nixa, który zajmuje się dziecięcą psychologią. W otwierającej film scenie próbuje on nakłonić swoją znajomą by ta powierzyła swojego synka do ośrodka w Oslo, gdzie grupa badaczy prowadzi badania nad dziecięca psychiką. Matka dziecka nie jest tym zachwycona, nie podejrzewa jednak, że Carter za wszelką cenę będzie próbował porwać dziecko. Usypia matkę i przy pomocy swojego brata bliźniaka Caina porywa dziecko i pozbywa się matki topiąc ją w rzece. Wkrótce jednak poznajemy kolejnych bohaterów historii – żonę Cartera – Jenny, Jacka – dawną miłość Jenny oraz ojca Cartera, który uznawany jest za martwego jednakże żyje i kieruje całą nikczemną akcją porywania dzieci. Tyle tytułem wstępu. Dlaczego film ten jest wart zachodu? Po pierwsze jest to popis reżyserski Briana De Palmy – jednego z moich ulubionych reżyserów, twórcę takich filmów jak „Carrie” czy też „Carlito Way’s”. Po drugie „Mój Brat Cain” w piękny sposób nawiązuje do klasycznego thillera „Psychoza” Alfreda Hitchcocka. Oczywiście wiele osób krytykuje ten film z tego powodu, gdyż momentami podobieństwa są zbyt widoczne. Dla mnie jednak te nawiązania są ciekawym smaczkiem. W filmie również mamy do czynienia z mordercą z rozdwojoną jaźnią, w tym przypadku w jednym umyśle znajduje się kilka osób. Ponadto słynna scena zatopienia samochodu na bagnach oraz kilka zwrotów oraz miejsc akcji (motel!). Warto również zwrócić uwagę na efektowną pracę kamer, która z ogromną ciekawością pokazuje nam różne szczegóły. Poza tym sama akcja toczy się w wyjątkowo szybkim i zgrabnym tempie. Natomiast zacieranie się granic poza snem a jawą przypomina mi najlepsze filmy Davida Lyncha. Momentami nie wiemy czy to co się dzieje jest prawdziwe czy nie. Dobre, psychologiczne kino, które ze stricte horrorem ma mało wspólnego.

salem's lotSalem’s Lot / Miasteczko Salem (1979). Do Miasteczka Salem po latach wraca Ben Mears – znany i sławny pisarz. Planuje on napisać książkę na temat domu Masternów – który związany jest z wieloma miejscowymi historiami. Będzie to dla Bena wyjątkowe wyzwanie, gdyż ów dom wywołuje w nim ogromny strach z powodu doświadczeń z młodości. Okazuje się jednak, że w tym czasie do domu sprowadza się tajemniczy Pan Kurt Barlow wraz z swoim współpracownikiem Strakerem. Wkrótce zaczynają ginąć ludzie, okazuje się, że tajemniczy Barlow jest starym wampirem, który przemierza miasteczka i spija krew z ich mieszkańców zamieniając ich jednocześnie w wampiry. Ben Mears wraz z pomocą małej grupki postanawia zabić wampira. „Miasteczko Salem” z 1979 roku jest jedną z najlepszych  filmowych adaptacji Stephena Kinga – mojego ulubionego autora horrorów, twórcę takich klasyków jak „Lśnienie” czy też „Zielona Mila”. Tobe Hooper – który jest dla mnie strasznie nie równym reżyserem wykrzesał w tym 3 godzinnym obrazie esencję grozy Kinga. Mamy tutaj do czynienia z wieloma nawiązaniami do klasycznego horroru z okresu lat 30.  Tajemnicze miejsca akcji – Stary zrujnowany dom, zamglone cmentarzysko dodają klimatu. Postać wampira Barlowa to klasyczny i chyba najbardziej przerażający obraz krwiopijcy. Poza tym postać młodego Lance Kerwina – fanatyka kina grozy to puszczenie oczka do wszystkich fanów gatunku. Na początku akcja toczy się powolnym i nużącym tempem – jednak końcówka jest mistrzostwem.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.