Muszę przyznać, że w poprzednim roku usłyszałem wiele fajnych piosenek. Zrobienie tego podsumowania nie było łatwe. Oto próba odwzorowania roku 2011 w singlach:
20. Adele – Rolling In The Deep. Mocny, fajny głos Adele, energiczna piosenka i kolejne bite rekordy popularności. Idealna opozycja dla Lady Gagi, która zjada już swój ogon. Mimo, że ma za dużo tych wszystkich speców od marketingu, którzy zupełnie do niej nie pasują to lubię ją a „Rolling In The Deep” to jedna z tych piosenek, która mi się wciąż podoba mimo, że radio wałkuje ją na okrągło.
Posłuchaj
19. Cool Kids of Death – Plan Ewakuacji. Podoba mi się ta nowa odsłona „Kulek”. Bardziej melodyjna i popowa strona im pasuje a „Plan Ewakuacji” udowadnia tę tezę w zupełności. Fajny tekst, dobrze zaśpiewany przez Krzyśka Ostrowskiego plus muzyka a la różowo-gorzkie The Rapture. Brawo.
posłuchaj
18. Uffie – Wordy Rapinghood. Cover piosenki Tom Tom Club w wykonaniu Anna-Catherine Hartley to jeden z fajniejszych cover’ów poprzedniego roku. Odświeżony, energiczny z fajnym „ramciamtamtam” i quasi rapem Uffie. Na zupełnym luzie. Fajne, fajne, czekamy na drugi album.
posłuchaj
17. WU LYF – Cave Song. Wu Lyf to moje ubiegłoroczne odkrycie w rytmach indie rocka spod znaku takich typów jak Wolf Parade. Fajna, gitarowa, momentami patetyczna piosenka z kopem. Rojas wiesz co masz robić.
posłuchaj
16. Iceage – White Rune. Młodziki z Danii ożywiły zeszłoroczną scenkę ambitnego punka. White Rune to esencja żywiołowego, dwu minutowego grania ze świetnym refrenem, ostrym gitarowym riffem i rewelacyjną perkusją. Dobra robota.
posłuchaj
15. Destroyer – Kaputt. Świetny teledysk, ale sama piosenka również dodała wiele miłych wrażeń. W sumie to wszystkie piosenki z najnowszej płyty Destroyer’a zasługują na wyróżnienie, jednak trzeba było wybrać tę jedna „reprezentatywną”. Poczujcie ten smooth klimat i zagłosujcie na tak przy nazwie Destroyer.
posłuchaj
14. Katy B – Broken Records. Pomysłowe połączenie popu z dubstepem, które idealnie odnajduje się na parkiecie. Fajny głos Katy B plus dyskotekowy klimat transu dało nadspodziewany dobry efekt. Mimo, że listy przebojów nie dały jej zbyt dużo czasu na otwarcie oczu ludziom to ja to kupuje.
posłuchaj
13. Neon Indian – Polish Girl. Ciężko by zabrakło w tym zestawieniu Alana Palomo, który tworzy utwory ambitne a zarazem taneczne. ‚Polish Girl” to takie chillwave’owe „Kokomo„. Dodatkowo należy wspomnieć, że to polskie dziewczyny najładniejsze i najfajniejsze są! Neon Indian też docenił.
posłuchaj / wersja z offa
12. Beyonce – Countdown. Beyonce jest chyba jak wino, tendencja zwyżkowa jest u niej widoczna już od paru lat. Tym singlem udowadnia, że piosenkarka z niej nietuzinkowa. Świetny podkład muzyczny plus ta zabawa głosem. Łączy w sobie kontrasty, szkoda tylko, że taki pop nie ma sił przebicia w radiu.
posłuchaj
11. Drake – Shot For Me. Zachwycałem się samym Drake’em całkiem niedawno. „Shot for Me” to dla mnie genialny kawałek o tęsknocie. Dużo uczucia, świetny tekst z frazami typu: „The way you’ve got your hair up: did you forget that’s me?” i generalnie wow, wow. Poza tym ten anielski głos Grahama.
posłuchaj
10. Cold War Kids – Skip The Charades. Z krótkim opisem tej piosenki miałem najwięcej problemów. Wiem, że podobnych utworów jest wiele, jednak dla mnie ten kawałek ma wymiar sentymentalny. Dodatkowo jest fajną piosenką, która dobrze się słucha. Całość oparta jest na cukierkowym, gitarowym motywie i mocnym głosie Nathan’a Willett’a. Wokalista Cold War Kids ma unikatową zdolność do pisania dobrych i życiowych tekstów.
posłuchaj
9. Iza Lach – Nic Więcej. Słodki, charakterystyczny głos Izy + fajny popowy podkład nawiązujący do tej najlepszej strony Cut Copy + świetny klawisz + „Nigdy nie powiesz nic więcej, choćbyś chciał i choć mnie trzymasz na rękę, puścisz i tak.” = rewelacyjna, popowa piosenka ze złamanym serduszkiem w tle. Może „Nic Więcej” nie jest jakieś skomplikowane, ale w prostocie siła. Wiedział to nawet Grzegorz Piechna potocznie nazywany kiełbasą. Trudno nie zauroczyć się w kompozycji młodej mieszkanki Łodzi.
posłuchaj
8. Florrie – Begging Me. Fajny, gitarowy pop z uroczą blondynką na wokalu. Życzyłbym sobie więcej takich piosenek, które zdobywają listy przebojów. Ta piosenka ma wszystko by się podobać: fajny, troszkę naiwny tekst, miły w odbiorze głos Florrie plus tło muzyczne jakby stworzone z połączenia The Strokes z Tears for Fears. <Tupię nóżką>.
posłuchaj
7. Washed Out – Far Away. Najlepszy chyba kawałek spod gatunku chillwave’u, który wypłynął w 2011. Genialny klimat, wokal Ernest Greene’a wydobywający się gdzieś z piwnicy, patetyczne skrzypce i cymbałki. „Far Away” naprawdę sprawia, że odlatujemy gdzieś daleko, daleko. Mój rok 2011 można podzielić na trzy etapy: przed Far Away, Far Away i post-Far Away.
posłuchaj / wersja ze saksofonikiem
6. Jay-Z & Kanye West – Niggas in Paris. Kanye West solo jest rewelacyjny, Jay-Z solo jest rewelacyjny. Więc jaki jest efekt ich współpracy? Jeszcze lepszy. Ci kolesie się dopełniają niczym RUN-DMC, Mulder i Scully czy też Tom i Jerry jednocześnie. Fajny, prosty podkład plus nawijka tych dwóch geniuszy składania trafiających w sedno zwrotek dało ciekawy efekt w postaci „Watch The Throne„. A o tym, że czarnuchy w Paryżu bujają się pokazali ostatnio na jakimś wybiegu mody. Yo.
posłuchaj
5. Juvelen – Make U Move. Ah Jonas Pettersson. Cała Ep-ka Make U Move była bardzo dobra, jednak to „Make u Move” przypadło wyróżnienie ze względu na bogatą warstwę muzyczną, taneczność, dynamikę, miażdżący bas oraz ogólną zajebistość tych 4 minut istnego szaleństwa. No i oczywiście te szepty na początku. Dobry electro-pop jest w cenie, a Szwed robi to doskonale.
posłuchaj
4. Wugazi – Sleep Rules Everything Around Me. Chyba najlepszy mash-up wszech czasów. Pomysł połączenia mojego ukochanego Wu-Tang Clan z moim ukochanym Fugazi był rewelacyjny. Operacja połączenia dała nadzwyczajne efekty a „Sleep Rules Everything About Me” jest wisienką na torcie. Nawijka wyrwana z „C.R.E.A.M.” (hip-hopowy hymn lat 90) z balladą Fugazi (Oni nie grywają ballad) ukazała nową świeżość.
posłuchaj
3. Atlas Sound – Lightworks. Piosenka stworzona jakby od niechcenia. Bradford Cox znany jest z tego, że piosenki pisać umie dobre. „Lightworks” było w poprzednim roku takim puszczeniem oczka. Jest słodko, jest miło i przytulnie. I to wszystko nagrane jakby gdzieś w jakimś garażu. Lightworks wydaje się być raczej utworem o śmierci, aniżeli miłości. „Everywhere I look / There is a light and There’s no pain”, ciekawy kontrast, ciekawe opisanie tego co nieuniknione.
posłuchaj
2. The Rapture – How Deep Is Your Love? W ubiegłe lato przypomnieli o sobie w wielkim stylu wydając, świetny, oparty na prostym klawiszu kawałek w ich stylu. Wszystko co najlepsze z dance-punku zgromadzone w jednym utworze: energiczna perkusja, błyskotliwy basik, banalny klawisz i jak zwykle bezkompromisowy głos Luke’a Jennera wyrzucający z siebie najważniejsze w tym momencie pytanie: How Deep Is Your Love? To była miłość od pierwszego usłyszenia.
posłuchaj
1. Junior Boys – Banana Ripple. Kanadyjski duet przy okazji wydania nowego albumu zapodał miażdżącym system 9-minutowym electro-pop’owym killerem. Junior Boys bardziej popowe ma rację bytu. „Banana Ripple” to dla mnie esencja poprzedniego lata – czyli najbardziej deszczowego i pochmurnego lata ostatnich 20 lat. Smutne disco w ich wykonaniu świetnie sprawdza się w każdej sytuacji a ciągłe powtarzanie „no You never” przyprawia o tak zwane ciary na plecach. A wszystko oparte na prostych, lecz jak wciągających hookach. I najważniejsze spostrzeżenie, ten kawałek im dłużej trwa to tym większej nabiera mocy, rozkręca się ze sekundy na sekundę. Owacje na stojąco.
posłuchaj