Przed chwilą miałem niezłą jazdę. Nie wiem czy to przez ten alkohol, który nie chce zejść od wczoraj (a w zasadzie dzisiaj) czy jest to inny wymiar świadomości. Przeżywam delikatne momenty tak jak mawia ostatnio Ancelotti o formie swoich prawie, że rówieśników z boiska. Nieważne. Chodzi o to, że wspomniało mi się to cholerne liceum.
Czemu teraz? Rok myślenia o wszystkim i o niczym, ale nie o przeszłości. Aż tu nagle… Zacznijmy od początku. Chciałem urozmaicić sobie grę w najnowszego fm-a (mam już 2014 rok) muzyczką. Dźwiękami z płyty by było bardziej klimatycznie. I tak się akurat złożyło, że zapodałem HiE bo Pablo Honey mi ścinało (przypadek?). Na stole Żubr – przysmak mojej młodości. I stało się. Przypomniałem sobie te smutne lata liceum o których tak bardzo chciałoby się zapomnieć. Głównie przez płytę Rojka.
W ogóle Myslovitz to muza mojej młodości. W podstawówce nuciłem sobie Długość Dźwięku Samotności, w gimnazjum dojrzewałem przy Zamianie a w liceum doznawałem podczas odpalania Korovy. Podczas trzyletniego oczekiwania na państwowy egzamin dojrzałości skumałem się z Rojkiem i ekipą. Ich muzyka łączyła się z moim dość zagmatwanym stanem równowagi psychicznej. HiE wyszła w momencie kulminacyjnym mojej miłości do Myslovitz. Tuż przed zauroczeniem zagranicznymi indie gwiazdami.
Słuchając tej płyty wspominały mi się fragmenty z przeszłości. Generalnie smutno się zrobiło. Smutna płyta. Nie przepadam za nią. Nie chodzi głównie o to, że przypomina mi tą nudę związaną z lekcjami fizyki czy chemii. Razem z Sun Machine to najsłabsza płyta rockowej dumy Śląska. Jeżeli chodzi o poziom produkcji to jest to wysoki level. Wiadomo Cieślak i te sprawy. Jednak płyta nierówna. Są dobre momenty, są też mniej dobre momenty (tu akurat przewaga). Powiem wprost, wieje z lekksza nudą na tej płycie. Brakiem pomysłu co dalej? Można było sądzić, że po wydaniu eksperymentalnych Skalarów zespół obierze jeszcze inną, ciekawszą drogę. A tak powstał co najwyżej przeciętny album. I jeszcze ta trasa koncertowa. Oni chyba przez rok byli na każdym zadupiu, na każdym festiwalu piwnym i na każdym dniu emeryta w miejscowościach uzdrowiskowych.
Reasumując Myslovitz zbrzydł mi totalnie. Chętnie posłuchałbym Rojka solo bądź zobaczył Les Savy Fav na Offie. Nowa płyta Myslovitz nie byłaby wielkim, oczekiwanym wydarzeniem dla mnie. Ocena: 5/10
P.S. Kilka ciekawych odnośników:
skumajcie jeden z lepszych utworów z płyty. Teledysk daje rade
Istny wehikuł czasu. Moja pierwsza muzyczna recenzja, jeżeli można tak określić notkę składającą się z listy utworów i fragmentu wklejonego z jakiegoś onetu.
Na płyciej pojawia się też Maria Peszek. Głos ma spoko, ale dla mnie to gwiazda ala Czesław Śpiewa itd
Okładka zaprojektowana przez Krzyśka Ostrowkiego
lol
Myslo się skończyło na Miłości w czasach popkultury, Korova ma mało ciekawych kawałków, a HIE to nic odkrywczego. Chociaż na koncert bym poszedł!
a cztery dychy byś dał?
No właśnie drożyzna ale dobrze, że na majówki wpadnie do mnie t.love 😀 zawsze to jakaś okazja do pośpiewania, skakania itp. 😉
Z dzisiejszym dniem już na zawsze przestałeś być nastolatkiem 🙂 Dwie cyferki się zmieniły w Twojej liczbie lat!! Z tej okazji pragnę złożyć Ci najlepsze życzenia: spełnienia marzeń, Milanu z pucharem ML w tym sezonie, dopisania (w planowym terminie) kilku literek (np. inż, mgr) przed imię 😉 A co do liceum… W końcu to od Naszego Dzisiejszego Solenizanta mam całą dyskografię Myslovitz :D:D:D To właśnie Recz wpoił w licealny klimat lansu nuty muzyki alternatywnej gości z naszego woj. Pamiętaj Recz że liceum to był klawy czas, w którym nie raz pokazywaliśmy na co nas stać, chodźby szpanersko bujając się po schodkach xD, czy spedzając prawie każdą przerwę na 4/5 kafelce przy wejściu po prawej 😀 „Miarka rulez” Jeszcze raz Reczu 100 lat!!
Heh..zmiana kodu, dwójka z przodu. Morda Recz