Turnus nad Bałtykiem z grupą Coals – recenzja płyty „Sanatorium”

Coals, czyli duet tworzony przez Katarzynę Kowalczyk i Łukasza Rozmysłowskiego powraca z najnowszym, trzecim w zestawie albumem długogrającym pt. „Sanatorium” i jest to ich pierwszy krążek nagrany w ojczystym języku. Co prawda grupa już od jakiegoś czasu nagrywa w języku polskim (co uważam, za dobre posunięcie) jednak dopiero teraz pojawia się taka pierwsza płyta po „docusoap” z 2020 roku oraz „Tamagotchi” z 2017.

Swoją mini-recenzję zacznę dość nietypowo, od minusów. A więc, to tylko 35 minut materiału…. Czemu tak krótko? Dla porównania debiut trwał 50 minut a „docusoap” prawie 40 minut. Ten materiał jest stanowczo za dobry, by trwał ledwo ponad pół godziny. I to w zasadzie jest jedyna rzecz, której mogę się czepiać w odniesieniu do „Sanatorium„.

Na prawdę jestem pod zdumieniem jak Coals pięknie dojrzewa muzycznie. Co prawda grupa od dłuższego czasu robi furorę w kraju jak i ZAGRANICOO. Na rodzimym rynku większość ich kojarzy z współpracy z Żabsonem i ogólnym romansem z hip-hopem. Jednak na dobrą sprawę Coals ma znacznie więcej do zaoferowania niż rapowe inspiracje i kolaboracje. Duet nie zamyka się na żaden gatunek i to udowadnia najnowszy album. Gdyby określić go jednym muzycznym stylem? Nie da się. Przecież tutaj mamy za równo pop, jak indie, techno, muzykę elektroniczną, wspomniany rap oraz wszelkie podgatunki. Można za to jednym słowem określić klimat tej płyty a jest nim słowo MELANCHOLIA.

Takie też są teksty Kachy Kowalczyk. Mocno oniryczne, senne, melancholijne. Wyśpiewane głosem jakby gdzieś z dołu. I wspominające o pustych drogach, asfaltowych jeziorach i kurortach z lat 90. W tym miejscu ponownie pochwalę decyzję o śpiewaniu w rodzimym języku, gdyż takowe wydaje się jednak trudniejsze w kontekście pisania dobrych tekstów. A te stoją na wysokim poziomie. Pojawia się jeden występ gościnny nijakiego Huberta, który całkiem nieźle rapuje w utworze „primabalerina„.

Podsumowując, trzeci pełny album Coals to perełka w ich dyskografii. Świetna, klimatyczna, dojrzała płyta z mocno melancholijnymi melodiami i tekstami. Być może nie działa uzdrowiskowo jak sanatorium, ale odwołuje się do specyficznego klimatu kurortu uzdrowiskowego, który swoje najlepsze lata ma już za sobą. Ocena: 8/10.

Ocena: 4 na 5.