Serial to forma przed którą raczej się bronię. Bronię się przed wciągnięciem w wir maniakalnego oglądania kolejnych odcinków. Poniżej lista seriali, którym uległem.
American Dad / Amerykański Tata (2005-obecnie)
Dlaczego warto?: To jeden z tych seriali, które potrafią rozśmieszyć do bólu (autentycznie!). Tytułowy Amerykański Tata to typowy amerykański twardziel pracujący w CIA, głosujący na republikan, jeżdżący wielkim SUVem i chodzący w każdą niedziele do kościoła. Poza tym bohaterami są: nie grzesząca rozumem żona Francine , ciotowaty syn Steve, córka hipiska, kosmita Roger oraz Niemiec Klaus zamieniony w rybę. Twórcy serialu jadą po bandzie naśmiewając się dosłownie z wszystkiego i to jest zdecydowanie największy plus tego serialu.
Minusy?: Sporo czerstwych żartów, zwłaszcza w wykonaniu łysego szefa CIA i ryby Klausa. Poza tym nie wiele ciekawego do całości wnosi Hayley.
Najlepsza scena:
Ulubiona postać: Zdecydowanie kosmita Roger! Głównie przez tą postać umieściłem Amerykańskiego Tatę w moim zestawieniu. W każdym odcinku ma inne wcielenie, różnej płci. I za każdym razem jest wybitnie komiczny. Między innymi wciela się w grubą sekretarkę, której zadaniem jest być molestowaną seksualnie przez szefa, homoseksualnego partnera Ricky’ego Martina czy też producenta muzyki Disco.
Dlaczego warto?: Tegoroczna produkcja FX to wciągająca historia, która stanowi kontynuacje wydarzeń z filmu braci Coen z 1996 roku o tym samym tytule. „Fargo” to obraz przemiany Lester Nyygarda, który z frajerowatego sprzedawcy polis ubezpieczeniowych zamienia się w zimnego, bezdusznego, cwanego człowieka sukcesu. Serial ma klimat, idealnie obrazuje zimową scenerie małej amerykańskiej miejscowości. Postacie są świetnie napisane. W żadnym serialu nie widziałem tylu ludzko, głupich postaci.
Minusy?: Wątek Stavrosa Milosa, właściciela lokalnej sieci sklepów był nieco naciągany.
Najlepsza scena:
Ulubiona postać: Lorne Malvo, czyli zabójca idealny. Mocno charyzmatyczna postać. Malvo to przebiegły drań, jednak ma w sobie to coś co sprawia, że mu kibicujemy.
Married with Children / Świat Według Bundych (1987-1997)
Dlaczego warto? Bo to najlepszy sitcom jaki powstał kiedykolwiek. Historia Bundych w pewnym sensie jest ikoną gatunku seriali komediowych. Główną postacią serialu jest sprzedawca butów Al Bundy, który nienawidzi swojego życia. Męczy go żona zakupoholiczka Peggy, syn Bad (kujon prawiczek), córka Kelly (blondynka idiotka) oraz sąsiedzi Marcy i Steve. Z biegiem odcinków Steve’a zastępuje Jefferson, który będzie stanowił pewnego rodzaju sojusznika Ala. W każdym odcinku głowa rodziny Bundych przeżywa wzloty i upadki z naciskiem na to drugie. A jakieś 70% odcinków śmiało można nazwać legendarnymi. W pamięci szczególnie zapadł mi epizod w którym Al z uporem maniaka próbował znaleźć tytuł starej piosenki, którą usłyszał w radiu.
Minusy?: Pierwszy sezon jest kinem familijnym, ostatni sezon to brak pomysłów i autoparodia.
Najlepsza scena:
Ulubiona postać: Al Bundy oczywiście. To wokół niego kręci się cały serial. Bundy to nieudacznik życiowy. Żyje czasami liceum, kiedy to jako zawodnik lokalnej drużyny zdobył 3 przyłożenia w jednym meczu. Pracuje w sklepie obuwniczym, nienawidzi grubych kobiet, śmierdzą mu stopy i jeździ starym Dodgem. Najlepszy w nim jest jednak ten jego wymowny wyraz twarzy.
The Simpsons / Simpsonowie (1989-obecnie)
Dlaczego warto? Matt Groening stworzył najzabawniejszy serial animowany w dziejach. Simpsonowie są nadawani w stacji FOX od 1989 roku! Wiem, że są seriale dłużej emitowane jednak Simpsonowie trzymają poziom od pierwszej emisji. Co więcej odcinki zaczynają się za każdym razem różniącym się od siebie intro. Ponadto w każdym sezonie wyświetlane są specjalne wydania na halloween. Na plus należy także odznaczyć bogatą ilość znanych gości (David Duchovny, Metallica, wszyscy Beatlesi, Ronaldo itd.) Największą zaletą serialu jest jednak mnogość postaci, które tworzą szerokie spectrum osobowości.
Minusy? Ciężko czegokolwiek się doczepić. Może jedynie tego, że to bardzo dużo materiału do obejrzenia dla kogoś chcącego zobaczyć ten serial.
Najlepsza scena:
Ulubiona postać: Poza Homerem oczywiście to będzie to zdecydowanie Barney Gumble. Kolega Homera, który wiecznie przesiaduje w barze u Moe i wiecznie ma w ręku kufel piwa. Ciągle beka, ciągle zalany, ciągle śmieszny!
The Sopranos / Rodzina Soprano (1999-2007)
Dlaczego warto? Wyobraźcie sobie, że wszystkie najlepsze filmy gangsterskie takie jak „Ojciec Chrzestny„, „Chłopaki z Ferajny” czy „Gotti” zostały rozciągnięte do formatu serialu. Tym właśnie jest Rodzina Soprano. Brzmi to banalnie, ale uwierzcie, że takie nie jest. Przygody mafii Tony’ego Soprano to jak przystało na produkcję HBO rozciągnięta, wielowątkowa historia. Obok typowych gangsterskich elementów, pojawiają się problemy natury rodzinnej. Do historii przeszły tajemnicze sny Tony’ego, które zostały zainspirowane serialem „Twin Peaks„. Jeżeli nie macie czasu na cały serial, to polecam zobaczyć odcinki w których pokazane są sceny z sennych marzeń Pana Soprano w którego wcielił się fenomenalny, nieżyjący już James Gandolfini.
Minusy? kilka nieciekawych wątków, mało interesujących postaci i tocząca się w tempie ślimaka akcja z pierwszego sezonu.
Najlepsza scena: https://www.youtube.com/watch?v=f7vBbEG0zH0
Ulubiona postać: Tony Soprano. Jest to najbardziej rozbudowana postać całego serialu, wokół, którego kręci się cały ciąg wydarzeń. Tony to fan drogich cygar, kolorowych koszul, alkoholu, hazardu i pięknych kobiet. Jest człowiekiem, który bierze wszystko to co chce. Jednak pod maską twardego gangstera, kryje się człowiek, który ma problemy. Dużą rolę w serialu pełnią jego rozmowy z psychologiem dr Melfi.
True Detective / Detektyw (2014-obecnie)
Dlaczego warto? „Detektyw” obok „Fargo” to najlepsza serialowa produkcja zeszłego roku, jak nie kilku ostatnich lat. Co w nim jest wyjątkowego? Przede wszystkim znakomita kreacja Matthew McConaughey’a, który wcielił się w postać detektywa-filozofa. Oczywiście na nie mniejsze brawa zasługuje Woody Harrelson za rolę partnera Harta. W „Detektywie” poczujemy kapitalny klimat Luizjany lat 90 oraz doświadczymy wciągającej, mrocznej historii. Akcja toczy się szybko, dzięki czemu serial sam się ogląda. Co więcej? Sporo tu symboliki, która pozytywnie wpływa na odbiór całości.
Minusy? No trochę zakończenie rozczarowuje, poza tym serial jest bezbłędny. Zresztą zobaczcie poniższą scenę nakręconą JEDNYM ujęciem. Majstersztyk.
Najlepsza scena: https://www.youtube.com/watch?v=s_HuFuKiq8U
Ulubiona postać: No oczywiście, że Rust Cohle. Postać ta ukazana jest dwutorowo. Jako inteligenty, dociekliwy detektyw rozpracowujący sprawę morderstwa oraz jako zapuszczony barman zeznający w sprawie powiązanej z tą, nad którą miał przyjemność pracować. Cohle miał dość ciekawe spostrzeżenia filozoficzne, które nie podobały się jego partnerowi. Jest to postać dość skomplikowana, o ciekawej historii, która w gruncie rzeczy chce dobrze. Grający go Matthew McConaughey wzniósł się tutaj na wyżyny aktorskiego rzemiosła.
Twin Peaks / Miasteczko Twin Peaks (1990-1991)
Dlaczego wato? Twin Peaks to idealne połączenie mainstreamu z kulturą alternatywną. Pokręcone pomysły Davida Lyncha łączą się tutaj z serialową formą. W serialu tym znajdziemy specyficzny, mroczny klimat, ciekawa zagadkę morderstwa Laury Palmer, którą swego czasu żyła Ameryka, świetną muzykę Badalamentiego oraz szeroki zakres dobrze napisanych postaci. Wielu ludzi nie zrozumiało geniuszu tego serialu, jednak do tej pory Twin Peaks uznawany jest za klasyk. Dlatego też wiele emocji wywołała wiadomość o powstaniu nowego sezonu Miasteczka Twin Peaks.
Minusy? Drugi sezon momentami nie wiedział w którą stronę ma podążać. Chwilami miałem wrażenie, że starano się już go dokręcić do końca i zakończyć.
Najlepsza scena: https://www.youtube.com/watch?v=ww-88rwt4ms
Ulubiona postać: Agent FBI Albert Rosenfield. Jego złośliwe, aczkolwiek celne uwagi rozbrajały na łopatki. Każde jego pojawienie się na ekranie wzbudzało u mnie uśmiech od ucha do ucha. Ogólnie cały zestaw agentów Federalnego Biura Śledczego to niezła ekipa. Specyficzny agent Cooper, niedosłyszący Gordon Cole (w tej roli David Lynch!) oraz Denise Bryson (David Duchnovny grający kobietę!) to mocna strona serialu.
The Walking Dead / Żywe Trupy (2010-obecnie)
Dlaczego warto? Bo The Walking Dead to kapitalna pozycja dla wszystkich fanów horrorów oraz filmów post apokaliptycznych. Jest sporo emocji, napięcia, krwi oraz efektów gore. Jednak to nie wszystko, twórcy serialu starają się pokazać wydarzenia przez pewien pryzmat filozoficzno-psychologiczny. Dlatego napotkamy tutaj sporo dylematów natury moralnej oraz rozmów typu „jak żyć?”. Największym jednak plusem serialu jest wiarygodne przedstawienie świata opanowanego przez plagę zombie. Nie ma tutaj superbohaterów, Rick oraz jego wierna kompania zmaga się z podstawowym problemem poszukiwania pożywienia, wody oraz schronienia. The Walking Dead jest obrazem poszukiwania swojego miejsca a zarazem dostarczycielem wielu emocji. To serial drogi w którym znajdziemy zarówno wartką akcję (bohaterowie walczą nie tylko z „walkersami”) jak i czas na pewne przemyślenia.
Minusy? Niestety nie da się ukryć, że każdy kolejny sezon staje się coraz bardziej nudniejszy. Odcinki nie są sobie równie, a akcja toczy się przemiennym tempem. Dla kogoś, kto lubi jazdę bez trzymanki nie jest to dobra opcja.
Najlepsza scena: W sumie to nie ma takiej jednej sceny. Było sporo mocnych obrazków i ciekawych przemówień, jednak bez faworyta.
Ulubiona postać: Daryl Dixon jest typem kolesia przy którym chciałbym być w przypadku końca świata. Koleś jest ogarnięty, zapewnia pożywienie polując, strzela z kuszy (niewyczerpalna broń), mistrz survivalu a w dodatku poczciwy z niego przyjaciel. Podejrzewam, że serial zakończy się wraz z jego śmiercią.
The Wire / Prawo Ulicy (2002-2008).
Dlaczego warto? Prawo Ulicy to trudny serial. Unika mainstremowych chwytów, przerysowanych bohaterów i ciągłej, wartkiej akcji. Ten serial to obraz życia miasta Baltimore, prawdziwego życia. W każdym z 5 sezonów pokazany z nieco odmiennej perspektywy. Ukazując prawdziwe problemy, historie, które się zdarzyły. Postacie są ciekawe, dobrze napisane. Ponadto całość została okraszona dobrą muzyką. To chyba jedyny serial, który został porównany do dokonań Dostojewskiego i Dickensa, i nie jest to porównanie na wyrost.
Minusy? No cóż, akcja czasami ciągnie się bardzo pooooowoli. Poza tym, serial momentami wydawał się przegadany. No i szczerze powiedziawszy w pierwszych sezonach mocno mnie irytowała główna postać grana przez Dominica Westa.
Najlepsza scena:
Ulubiona postać: Mam dwa typy reprezentujące dwa przeciwległe światy. Wśród reprezentantów policji będzie to Bunky Bunk. Detektyw William Moreland to postać komiczna, nie stroniąca od żartów i alkoholu. Jednak często pokazywał swój profesjonalizm do pracy oraz ludzkie podejście do problemów. Trudno go nie lubić. Jeżeli chodzi o gangsterów to Omar, czyli człowiek legenda. Boją się go inni dilerzy, uchodzi za niezniszczalnego i ma dość ciekawą filozofię. Do tej pory mam przed oczami scenę podczas, której zeznawał w kapitalny sposób w sądzie.
The X Files / Z Archwium X (1993-2002)
Dlaczego warto? Z dzieciństwa pamiętam, że serial ten budził poczucie lęku głównie z powodu mrocznego motywu muzycznego Marka Snowa. Jednak nie chodzi o sentyment. Przygody Muldera i Scully to fenomenalny serial, który do około siódmego sezon trzymał mocno poziom. Co więcej, do pewnego momentu z sezonu na sezon był coraz lepszy. Część odcinków to oddzielne historie w których pojawiały się zagadki nawiązujące do klasyki kina grozy. Spoglądając na serial znajdziemy tutaj odniesienia do takich tytułów jak „Frankenstein„, „Coś„, „Ludzie-koty„, „Golem„, „Dziwolągi” oraz wielu, wielu innych klasyków. Pozostałe epizody poruszają główny wątek serialu dotyczący teorii spiskowych. Odcinki mają świetny klimat, przez co nie raz można poczuć gęsią skórkę oraz nie jednokrotnie potrafią rozbawić hasłami agenta Foxa Muldera.
Minusy? Ostatni sezon bez Muldera i Scully to jednak, nie to. Ogólnie, gdy zabrakło Davida Duchovnego serial stracił sens.
Najlepsza scena: https://www.youtube.com/watch?v=s0jHlOQVP8Q&feature=player_detailpage#t=101
Ulubiona postać: Oczywista, oczywistość. Agent Fox Mulder. Już wtedy pewne elementy znane z „Californication” David Duchovny przekradał do postaci Muldera. Z jednej strony fanatyk teorii spiskowych, pracoholik i rozżalony stratą siostry człowiek. Z drugiej natomiast wyluzowany gość, fan sportu, entuzjasta dobrej muzyki, kobiecy amant (nie pokazał tego w pełni), który obejrzał 42 razy najgorszy film w dziejach „Plan 9 z kosmosu”.